Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wcale. Cały więc ciężar długów, zaciągniętych w początkach życia, spada na dalszy ciąg jego i jeżeli istnieje w ludzkości prawda jaka, jasna jak słońce, jest nią ta, że jednostka ludzka winna ogółowi, wytworami pracy swéj, zwrócić to, czém tenże ogół darzył ją wtedy, gdy była ona jeszcze częścią jego bezczynną, drobną płonką, pielęgnowaną dla przyszłości. Następnie: niczyje najbystrzejsze oko wyśledzić nie zdoła zakrętów i początków tych nici, po których przybywają do człowieka wszystkie ozdoby i uszlachetnienia jego życia. Nici te wysnuwają się częstokroć z punktów, tak odległych w czasie i przestrzeni, że nietylko ręka, trzymająca pieniądz, dosięgnąć ich nie może, ale nawet, usiłując odkryć je i powiązać, myśl plątać się, a imaginacya omdlewać musi. Nic to, że jednostkę, od któréj otrzymałeś ten przedmiot użycia, wynagrodziłeś stosownie do cen, istniejących na obecnym rynku, lecz myślą i wyobraźnią cofnij się ku początkom powstawania w kraju przedmiotów podobnych i sprobój dosięgnąć wszystkich tych, którzy przez ciąg historyi, najprostszego choćby przedmiotu tego, ponosili trudy wynalazku lub przyswajania, trwogi i straty prób, zawody, zniechęcenia i znowu boleśne i ciężkie wytężanie sił! Nic to, że serce uderzyło ci żywo i roskosznie na widok lub dźwięk jakiś, który całkiem darmo na pozór ujrzeć lub dosłyszeć można w naturze, lub pośród ludzi. Lecz, zdołaszże policzyć wszystkich tych, którzy sprawili, żeś uszczęśliwiające serca uderzenie uczuć był w stanie? Nic to, że myśl jakaś, która, jak promień słoneczny do głowy twéj wnikając, oświeciła przed tobą punkt jakiś