Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gniewany — czy przez łagodność czy z wyrachowania — rzekł jeno:
— Zaraz zrozumiesz w jaki sposób rozwiązujemy tę trudność. Powiadamy, iż ci bezbożnicy, o których mówisz, byliby bez grzechu, gdyby nigdy nie powstała w nich myśl o nawróceniu ani też pragnienie Boga; ale twierdzimy że wszyscy je mają, i że Bóg nigdy nie wydał człowieka grzechowi, nie dawszy mu wprzódy świadomości złego które ma uczynić, oraz pragnienia bądź to uniknięcia grzechu, bądź też błagania Go o pomoc w tej mierze. Jedynie janseniści twierdzą inaczej.
— Jakżeto, Ojcze, czyż to jest ze strony jansenistów herezya, iż przeczą, aby, za każdym razem kiedy ktoś popełnia grzech, miał nań spływać wyrzut sumienia, mimo którego nie dba o to i przekracza zakaz, jak powiada O. Bauny? To dość ucieszne, aby ktoś za to miał być heretykiem. Rozumiałem, iż może być ktoś potępiony za to iż nie ma dobrych myśli; ale, aby miał być potępiony za to iż nie wierzy że wszyscy je mają, tego, doprawdy, nie myślałem. Ale, Ojcze, sumienie nakazuje mi wywieść cię z błędu, i powiedzieć ci że istnieją tysiące ludzi którzy nie mają tego pragnienia i którzy grzeszą bez żalu; którzy grzeszą z radością, którzy się tem chełpią. I któż może o tem wiedzieć lepiej od ciebie? Z pewnością musiałeś spowiadać niejednego z tych o których mówię, zazwyczaj bowiem spotyka się ich pośród osób wysokiego stanu. Ale bacz, Ojcze, na niebezpieczne następstwa swojej zasady. Czy nie uważasz jaki może ona sprawić skutek w owych niedowiarkach, którzy silą się