Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ginald, Filicyusz, Baldellus i inni jezuici, zabić tego kto nam chce dać policzek. Czy to jest mowa Jezusa Chrystusa? Odpowiedzcie jeszcze raz. Czy byłby bez czci ten, ktoby ścierpiał policzek nie zabijając napastnika? Żali nie prawdą jest, powiada Eskobar, iż, dopóki człowiek zostawi przy życiu tego kto mu dał policzek, jest bez czci? Tak, moi Ojcowie, bez tej czci którą djabeł przeszczepił ze swego pysznego ducha w swoje pyszne dzieci. Ta to cześć była zawsze bożyszczem ludzi zatrutych duchem świata. Aby zachować tę chwałę, której czart jest prawdziwym szafarzem, poświęcają jej swoje życie w szaleństwie pojedynków, swoją cześć w haniebnych kaźniach które im grożą i swoje zbawienie w niebezpieczeństwie potępienia na które się narażają i które mocą kanonów kościelnych, broni im nawet pogrzebu.
Ale chwalmy Boga, iż oświecił umysł króla światłem czystszem niż wasza teologia. Jego edykty, tak surowe w tej mierze, nie sprawiły aby pojedynek był zbrodnią; sprawiły jeno iż zbrodnia nieodłączna od pojedynku spotyka się z karą. Obawą rygorów sprawiedliwości powściągnął tych, których nie wstrzymywała obawa sprawiedliwości bożej; pobożność jego objawiła mu, iż cześć Chrześcijanina polega na przestrzeganiu nakazów Boga i praw Chrystusowych, a nie na tym majaku honoru, o którym głosicie, mimo całej jego czczości, iż jest dostatecznem usprawiedliwieniem mordu. Tak więc, wasze krwiożercze maksymy są dziś omierzłe całemu światu; zaiste, lepiejbyście uczynili zmieniając swoje poglądy,