Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stają się wszelako mordercami, jeśli wydadzą na śmierć niewinnego, wbrew prawom, których powinni przestrzegać.
Oto, moi Ojcowie, zasady spokoju i bezpieczeństwa publicznego, które uznawano we wszech czasach i miejscach, i na których wszyscy prawodawcy świata, świeccy i duchowni, zbudowali swoje prawa. Nawet poganie nie czynili nigdy wyjątku w tej regule, chyba wówczas gdy nie można było inaczej uniknąć utraty tronu lub życia, ponieważ sądzili: iż wówczas, jak mówi Cycero, same prawa dają w rękę broń temu kto znajduje się w takiej opresji.
Ale, poza tą okazyą, o której tu nie mówię, nigdy, moi Ojcowie, nie istniało prawo, któreby pozwalało, tak jak wy to czynicie, postronnym ludziom zabijać, aby się ubezpieczyć od zniewagi, lub uniknąć utraty czci albo mienia, o ile się nie jest równocześnie w niebezpieczeństwie życia. Takiego prawa nie znali nawet poganie; przeciwnie, zabronili tego najwyraźniej: prawo bowiem 12 tablic w Rzymie głosiło: iż nie wolno jest zabić złodzieja w dzień, o ile nie broni się orężem; czego zabraniał już Exodus, r. XXII. A prawo Furem, ad legem Corneliam, zaczerpnięte z Ulpiana: broni zabijać nawet nocnych złodziei, o ile nie stawią nas w niebezpieczeństwie życia. Patrz u Cujasa, in. tit., Dig. de justic. et jure, ad l. 3.
Powiedzcie nam tedy, moi Ojcowie, mocą jakiej powagi pozwalacie to czego zabraniają ustawy boskie i ludzkie, i jakiem prawem Lezyusz mógł powiedzieć l. II,