Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ojcowie, mówi człowiek, który potępia jakąś zasadę? Czy powiecie, iż w praktyce nie należy łatwo pozwalać na cudzołóstwo i kazirodztwo? Czy nie trzeba, przeciwnie, wnosić, iż, skoro Lezyusz powiada tylko iż te paraktyki nie powinny być łatwo dozwolone, sądzi tem samem iż powinny być dozwolone niekiedy, mimo iż rzadko. I w istocie, tuż potem poucza niejako ludzi kiedy należy pozwalać na to morderstwo, jakgdyby chciał odjąć osobom obrażonym przez kogoś niewczesne skrupuły: kreśli bowiem starannie czego powinny unikać, aby móc praktykować z czystem sumieniem tę naukę. Posłuchajcież, moi Ojcowie, co on mówi: Sądzę, powiada, iż nie powinno się tego przyzwalać łatwo, a to dla niebezpieczeństwa aby nie działano z pobudek nienawiści lub pomsty, lub zbyt gwałtownie i aby to nie spowodowało zbyt wielu mordów. Jasnem tedy jest, iż, wedle Lezyusza, morderstwo takie najzupełniej dozwolone jest w praktyce, o ile ktoś ustrzeże się tych niebezpieczeństw; to znaczy jeżeli zdoła czynić to bez nienawiści, bez pomsty, i tak aby nie sprawiać zbyt wielu mordów.

Chcecie przykładu, moi Ojcowie? Oto macie, i to dość świeży. To ów policzek w Compiegne[1]. Przyznacie bowiem, iż ten który go otrzymał, dowiódł swojem zacho-

  1. W porze gdy Pascal pisał XIII Prowincjałkę, opowiadano głośny fakt, iż oficer kuchni królewskiej w Compiegne, nazwiskiem Guille, udawszy się w służbowym charakterze do kolegjum jezuitów, wszedł w zwadę z O. Borin, przyczem ten ostatni dał mu policzek.