Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Eskobara, uczonego kompilatora a zarazem apologisty 24 ojców kazuistów. Z niego Pascal czerpie swoje dowody; o ile popełnia jakąś niedokładność, popełnia ją za Eskobarem, który, jeżeli daje tym orzeczeniem jakieś oświetlenie, to jedynie w duchu najżyczliwszym dla cytowanych ojców. Ten punkt tedy sprawy Pascala należy uważać za osądzony.
Skoro tedy cytaty są prawdziwe, akt oskarżenia przeciw zawartemu w nich zgorszeniu ułożony jest przez Pascala tak świetnie i wymownie, że niema potrzeby dodawać w tym duchu ani słowa. Raczej przeciwnie; raczej trzeba rzecz parę słów dla stonowania obrazu; trzeba oświetlić kwestję na tle epoki, aby złagodzić te rysy, w których akt oskarżenia idzie za daleko i staje się poniekąd niesprawiedliwy.

„Pascal, powiada Sainte-Bevue[1], zabił scholastykę w moralności, jak Descartes uprzątnął ją z metafizyki“. Oto olbrzymia doniosłość jego dzieła. Ale, prowadząc to dzieło oczyszczenia, Pascal, nie teolog, biorący wszystko bezpośrednio po ludzku, myli się niekiedy w tem, iż wyciąga doniosłe konsekwencje moralne z rzeczy, które, w gruncie, tkwią raczej w scholastyce. Spojrzał na teologję świeżemi oczyma profana; spojrzał na swą epokę oczyma genjalnego człowieka, który ją wyprzedził. Godnem uwagi jest, iż niektóre dzieła, które Pascal najostrzej atakuje, św. Karol Boromeusz i św. Franciszek Salezy zalecają jako wielce użyteczne: to, co uderzyło Pascala

  1. Sainte-Beuve, Port-Royal. T. III.