Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

więcej niż różnice teologiczne. Poza chłodnemi dziś dla nas terminami łaski skutecznej a wystarczającej, rozgrywa się pojedynek dwóch zasad, zderzenie dwóch odrębnych światów. Jedni przesuwają cały punkt ciężkości naszego istnienia poza doczesność, poza świat, poza życie. Da Pascala, religia jest straszliwym dramatem, w którym, w każdej godzinie, człowiek gra o swoją duszę, o swoją wieczność; miłość Boga jest tu niby płomień, spalający wszystko co nie jest Bogiem i tą ku niemu miłością. To jansenizm: z tem jeszcze uzupełnieniem, iż Pascal wnosi w tę surową, z pierwszemi epokami chrześcijaństwa wiążącą się naukę, cały żar swej namiętnej, niespokojnej, głęboko czującej duszy.
Jezuityzm natomiast — tak jak go Pascal pojmuje i przedstawia — to religja brana z punktu doczesności, regulator naszego życia na ziemi, z baczeniem na to aby ten regulator był jak najmniej uciążliwy, aby, broń Boże, kogo nie odstręczył, aby jak najmniej wkraczał w upodobania, nałogi, i namiętności każdego. Ta religia zadowalająca się małem, nie wnikająca w każdej godzinie w samą głąb duszy, jest Pascalowi nienawistna, ohydna. Zdobycze czynione przez jezuitów na rzecz katolicyzmu są, w jego oczach, czysto formalne: im szerzej, tem płycej. Jezuityzm, to dla niego pelagianizm, to bałwochwalstwo, niemal pogaństwo.
Pascal dostrzega ścisły związek pomiędzy teologią „molinistów“ a ich zasadami moralnemi, i do tych przechodzi śmiałym rzutem w czwartym liście: począwszy zaś od piątego aż do szesnastego, wyłącznym przedmio-