Strona:Pamiętnik lalki (1935).djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —

tek. Tak to jeden błąd z drugiego wypływa... Lunia coraz częściej zaczęła kłamać.
Troskliwa mateczka przytuliła dziewczynkę do siebie i pomimo jej protestów i płaczu założyła w ząbek waty z jakiemś bardzo piekącem lekarstwem. Siedziałam wtedy na stoliku, wpatrzona w tę bolesną operację, żałując w duszy, o, bo i lalka ma swoją duszę, biednej mojej malutkiej mateczki.
Minęło kilka miesięcy, Lunia uspokoiła się trochę i nie zasługiwała na naganę, z czego cieszyłam się mocno, kochając tę śliczną i troskliwą opiekunkę.
Niestety, wkrótce zdarzył się bardzo smutny wypadek, spowodowany i wtrącaniem się do nieswoich rzeczy, i karygodnem gadulstwem Luni. Wypadek ten wpływ wywarł i na moje losy...