Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod dobrą datą, a już od trzech tygodni pił bezustannie i zaczyna się żalić na swego zięcia, że tak ciągle pije.
— Bo po mojemu, powiada, człowiek może kieliszek wypić, zakąsić i basta, ale nie tak pić ciągle, jak on.
Uśmiałem się serdecznie z poczciwca, który tak był surowy dla innych a wyrozumiały dla siebie.
Nie tylko w saméj Rosyi piją Moskale, ale wszędzie, gdzie ich los zaniesie. Byłem raz w Nizzy, podczas gdy rosyjska fregata stała tam na kotwicy. Przechadzając się nad morzem, spostrzegłem siedzącego na kamieniu rosyjskiego majtka, przybliżyłem się do niego i widziałem, jak uważnie w dłoń się swoją wpatrywał, Na téj dłoni leżały cztery pojedyńcze franki, nad niemi tedy medytował i taki zaczął monolog.
— Qztery całe frankowiki! co tu z niemi zrobić? Jeden przepiję, — i odsunął go trochę na bok; drugi frankowik już ja wiem, co z nim zrobię i położył go z pierwszym; za trzeci frankowik żonie kupię gościńca; czwarty frankowik, trzeba będzie zapłacić nim za pranie bielizny.
Nie odchodził jednak, a ciągle patrzał się na swoje frankowiki. Po chwili uśmiechnął się, machnął ręką i rzekł:
— Po co to żonie prezenta przywozić i przyzwyczejać ją do zbytku, — i ten frankowik przepiję; a wartoż to płacić za pranie? alboż to raz sam sobie prałem? — i ten frankowik już ja wiem, gdzie podzieję. Uszczęśliwiony z tak mądrego rozumowania, wstał i poszedł do najbliższego szynku.
Podobnie jak z gorzałką, poczynają sobie niekiedy tamtejsi mieszkańcy i z rybą. Chociaż to przedmiot nadzwyczaj tani, dla niektórych jest