Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczynała cierpieć bóle śmierć poprzedzające. Z obłąkanemi oczyma wzięła pióro ale zapomniała go umaczać. Astrolog odebrał pióro, zanurzył w kałamarz i oddał córce. Ale Minna nie miała dosyć mocy do podpisania się. Ojciec więc wziął jej rękę i nią kierował. Nareszcie nieczytelne dziewicy imię zaczerniało na pergaminie. Właśnie kończyła ostatnią literę, kiedy usłyszano tętent prędko biegnącego konia a wkrótce potem kroki w sieni i głos silny.
— To on — krzyknęła Minna i pióro wypadło jej z ręki.
Drzwi się otworzyły i wszedł kapitan Alan de Reichstal. Pióro połamane na czapce, cały ubiór w nieładzie, buty okryte śniegiem, pot cieknący z twarzy, dowodziły prędko odbytej podróży. Jego ukazanie się wszystkich zdziwiło. Astrolog nie mógł pojąć, dla czego syn przybywa na ślub siostry, kiedy o tem nawet go nie uwiadomił, bojąc się, by wzruszony łzami Minny nie wyzwał Wallensteina na śmiertelną walkę. Pułkownik nie znał Alana i z gniewem w sercu porwał się z siedzenia i pobiegł ku niemu.
— Kto jesteś? — silnym zawołał głosem. — Jak śmiesz tu stawać przed hrabią Wallensteinem?
— Jestem jej bratem — krzyknął wściekle Alan — i twoim wrogiem śmiertelnym.
— Ty moim wrogiem — odparł z uśmiechem wzgardy Wallenstein, — jej bratem, szaleńcze? Odejdź, bo cię każę pojmać.
— Nikogo się na świecie nie boję. Jestem bratem tej dziewicy. Kiedy wszyscy ją opuścili, mój pałasz zabłyśnie na jej obronę. Chcesz ją gwałtem poślubić?
— Któż ci o tem, najpodlejszy z ludzi, któż ci o tem doniósł?
Nie mógł już takiej zniewagi wytrzymać Alan, dobył szabli i piorunnym zawołał głosem:
— Gdyby nie ten list, jej oczy, jej twarz byłyby mi to powiedziały.