Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieszkali już w Rognes, opiekując się wnuczką Elodyą, która także oddaną została do klasztoru Wizytek w Châteaudun, gdzie pobierać miała wychowanie religijne, zgodne z najsurowszemu przepisami moralności.
Gdy pan Karol wszedł do kuchni, w której kucharka biła pianę z jaj i oblewała masłem ptaszki, piekące się na rożnie, wszyscy wieśniacy — nawet Fouan i Delhomme — zdjęli kapelusze i zdawali się dumni z zaszczytu uściśnięcia jego dłoni.
— Ach! — zawołał Grosbois, chcąc mu się przypodobać — cóż pan za śliczne masz gniazdko, panie Karolu! A przytem dostało się to panu za bezcen. Tak, tak, możnaby panu pozazdrościć szczęścia!
Pan Karol wyprostował się z dumą:
— Ha! nadarzyła mi się szczęśliwa sposobność. Ten domek podobał mi się, zresztą żona moja chciała koniecznie spędzić ostatnie lata życia w rodzinnych swych stronach... Spełniłem jej życzenie, bo umiem uszanować wymagania uczucia.
Biała Róża, jak nazywano tę posiadłość, była pańskim kaprysem jakiegoś mieszczanina z Cloyes, który włożywszy w nią około pięćdziesięciu tysięcy franków, umarł rażony apopleksyą, zanim wyschły malowane ściany domu, Uroczy domek, stojący na stoku góry, otoczony był dużym ogrodem, ciągnącym się w dół aż do Aigry. W zapa-