Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ach! chłopcy, którzy potem zaklinając się opowiadali to moim znajomym.
— Ale gdzież oni ją widzieli? Jakim sposobem?
— Jakażeś ty głupia! podpatrzyli ją przez jakąś dziurę w plocie i widzieli wszystko... Czy ja wiem zresztą?
— Z pewnością musieli ją szpiegować!
— Mniejsza tam o to! powiadają, że to zupełnie nagie i strasznie brzydkie! tfu! plunąć tylko warto!
Franciszka roześmiała się znów na całe gardło, tak jej się podobało to porównanie. Uspokoiła się wreszcie i zaczęła rozrucać siano, zobaczywszy na gościńcu Lizę, która przychodziła właśnie na łąkę. Liza podeszła do Jana i powiedziała mu, że postanowiła pójść sama do wuja z powodu Kozła. Przed trzema dniami jeszcze rzecz ta została wspólnie przez nich obmyślaną, Liza obiecała, że wstąpi tu z powrotem, aby powiedzieć Janowi, jaką będzie odpowiedź wuja. Po odejściu Lizy, Wiktor kończył klepać kosę, Palmyra, Franciszka i inne dziewczęta rozrzucały siano, podczas, gdy usłużny Lequeu dawał Bercie wskazówki: nabierał siano na widły, podnosił je, opuszczał z sztywnością żołnierza, odbywającego mustrę. Kosiarze oddalili się coraz bardziej: szli krokiem miarowym i powolnym, kołysząc się całem ciałem, migając szybko kosami. Delhomme stanął na chwilę, wyprostował się, górując głową nad