Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie na szyję, tonąc w siostrzanym uścisku. I przerywanym głosem wołały.
— Ach! mój Boże! już my tylko dwie siostry na szerokim świecie!.. Niema już ojca... sameśmy teraz zostały... Co się teraz stanie z nami? Boże mój! Boże!
Trzeba było jednak podnieść zmarłego z ziemi. Obie kobiety Frimat i Bécu, zakrzątnęły się koło porządku w izbie. Nie mając odwagi przenieść ciała, wyciągnęły z łóżka materac, przyniosły go i ułożyły na nim Muchę, przykrywszy go prześcieradłem aż po szyję. Tymczasem Fanny zapaliła świece w dwóch drugich lichtarzach i ustawiła je zamiast gromnic po obu stronach głowy zmarłego. Wszystko już było w porządku: napróżno tylko przymykały trzy razy lewe oko zmarłego, roztwierało się ono uparcie i zdawało przyglądać wszystkiemu, wyglądając z tej sino-fioletowej twarzy, odbijającej jaskrawo od białości płótna.
Liza uśpiła dziecko, poczem wszystkie usiadły na ławce. Trzy razy już Fanny i Bécu podnosiły się do wyjścia, ponieważ matka Frimat obiecała przenocować z dziewczętami; nie odchodziły jednak, rozmawiały po cichu, spoglądając z ukosa na zmarłego. Tymczasem Ernest, wziąwszy ze stołu butelkę wody kolońskiej oblewał nią sobie ręce i włosy.
Północ wybiła, Bécu odezwała się głośno: