Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przewadze liczebnej i metodzie chłodnej. Później można było różne rzeczy gadać, ale klęska mimo wszystkiego, była równie konieczną, fatalną, jak prawo siły, kierujące światem.
Nagle, Maurycy, zanurzony w swych myślach, z okiem marzącem, odczytał tam, przed sobą, okrzyk: Niech żyje Napoleon! wypisany węglem na dużym murze żółtym. Uczuł straszny ból, jakby go coś gwałtownie sparzyło. A więc to prawda, że Francya zwycięztw legendowych, która przechadzała się po całej Europie przy odgłosie bębna, została wywrócona jednem uderzeniem drobnego narodku mianego za nic? Więc wystarczyło piędziesiąt lat na to, żeby świat się zmienił, i klęska straszliwa spadała na głowę dotychczasowego zwycięzcy. I przypominało mu się to wszystko, co mu Weiss, szwagier jego mówił podczas owej nocy, pełnej niepokoju pod Milhuzą. Tak, on jeden wtedy dobrze widział, odgadywał przyczyny tajne i ukryte naszego osłabienia, odczuwał nowy wiatr młodości, wiejący z Niemiec. Czyżby kończył się jeden wiek wojenny, a rozpoczynał drugi? Biada narodom, które zatrzymują się na drodze nieustannego rozwoju! zwycięztwo należy do tych, którzy idą w przedniej straży, do więcej umiejących, zdrowszych, zdolniejszych!
W tejże chwili rozległy się śmiechy i krzyk jakiejś dziewczyny, pełen śmiechu łaskotliwego. To porucznik Rochas, w starej zadymionej kuchni, ubranej w obrazki Epinala, ściskał ładną dzie-