Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za ufundowanie ochronki pod wezwaniem Przenajświętszej Panny.
Biskup odzyskał już zwykłą swobodę umysłu i pociągający uśmiech, który mu zjednywał powodzenie w stosunkach światowych. Wtem, uchyliły się drzwi i ukazała w nich się ładna głowa księdza Surin.
— Moje dziecko, odezwał się do niego biskup, już nie będę pisał owego listu... Możesz wrócić do swojego zajęcia... teraz niczego od ciebie nie potrzebuję.
Ale młodociana główka przybocznego sekretarza, szepnęła:
— Ksiądz Fenil prosi o posłuchanie, czeka już od pół godziny.
— To niechajże jeszcze poczekał
Zdobywszy się na tę energiczną odpowiedź, biskup drgnął, lecz spojrzawszy na księdza Faujas, nabrał otuchy i mrugnął znacząco. Gdy pozostali sam na sam, rzekł:
— Masz więc moją obietnicę a teraz wyjdź tędy, by uniknąć nieprzyjemnego spotkania.
Mówiąc to, odkrył sekretne drzwi ukryte po za firanką i dodał życzliwie:
— Fenil będzie się trząsł ze złości... Ale liczę na ciebie... wszak przyrzekasz mi swoją pomoc?... Pamiętaj, że ja lubię spokojność i do waszych nieporozumień nie chcę się mięszać... Ułóż więc wszystko stosownie... na mnie nie licz zbytnio... Raczej wiedz, że ja na ciebie liczyć będę we wszy-