Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stąpić. Ale zamiast tego pan zraziłeś wszystkich do siebie... Proszę mi wybaczyć moją szczerość, lecz raz jeszcze powtarzam, postąpiłeś pan bardzo niezręcznie, wprost wbrew własnemu swojemu dobru... Wynająłeś pan mieszkanie u mojego zięcia, zamknąłeś się tam jak w pustelni, nosisz sutanę tak zniszczoną, iż służy za pośmiewisko ulicznej gawiedzi... słowem, co krok popełniałeś pan błędy nie do darowania...
Ksiądz Faujas okazywał pewne zniecierpliwienie, słuchając słów pani Rougon, wszakże odpowiedział jej uprzejmie:
— Postaram się skorzystać z rad, jakie pani mi udziela. Wszakże zdaje mi się, iż nie należy, by wiedziano, że pani interesuje się mojemi losami...
— Pod tym względem przyznaję panu racyę... Proszę więc tak się urządzić, by zjednać sobie wszystkich i wtedy dopiero ukazać się na nowo w moim salonie... Pragnę pana widzieć jako tryumfatora... albowiem owa osoba, mieszkająca w Paryżu, tak żywo interesuje się panem, iż nie mogę nie być szczerze życzliwą dla pana. A zatem, drogi panie, proszę pamiętać, że należy schować pazurki i być słodkim, uprzejmym, zwłaszcza względem kobiet, które należy przedewszystkiem pozyskać i przeciągnąć na swoją stronę. Tylko przez kobiety można rządzić i rozkazywać w Plassans...
Panna Rastoil uderzała właśnie finałowe akordy, co było zarazem sygnałem do dania jej okla-