Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mian zaś opowiadają, że córka pana Delangre, mylnie za taką uchodzi, albowiem właściwym jej ojcem jest malarz, którego zna całe Plassans...
Ksiądz Faujas spuścił oczy ze względu na drażliwą naturę zwierzeń, czynionych mu przez pana de Condamin. Słuchał, przybrawszy minę obojętną, prawie niechętną. Zauważył tę zmianę opowiadający i chcąc się usprawiedliwić dodał:
— Pan może przypuszcza, że ja obgaduję państwa Delangre?... Lecz znam dobrze wszystkie szczegóły ich życia... Delangre jest synem prostego robotnika... zdaje się murarza. Jeszcze przed piętnastu laty podejmował się bronić spraw, odrzucanych przez innych adwokatów... Był w zupełnej nędzy... ale przetrwał wszystke, dzięki pani Rastoil, Która mu dostarczała nawet drzewa na opał, lękając się, by mu nie było zimno... Przez nią pozyskał kilka spraw zyskownych i to dało początek powodzeniu, jakiem się cieszy obecnie. Trzeba mu też przyznać, że jest sprytny... Nigdy bowiem nie wyjawiał głośno swoich przekonań i temu zawdzięcza stanowisko mera miasta Plassans... wybrano go w roku 1852 dzięki jedynie bezbarwności politycznej. Wyborcy zrozumieli, iż na razie był najodpowiejszy, albowiem nie raził żadnego stronnictwa. Od tego czasu rzec można, iż wszystko mu się wiedzie. Ma przed sobą najpiękniejszą przyszłość. Szkoda tylko, iż nie żyje w zgodzie z naszym podprefektem... Wiecznie są między nimi zatargi a prawdę powiedziawszy spra-