Strona:PL Zola - Płodność.djvu/822

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzekł, że pójdzie się dowiedzieć. Ale ona nie wsiadała wciąż jeszcze do powozu, stała utkwiwwszy nieruchome spojrzenie w kamieniach trotuaru. A kiedy podniosła oczy, była w nich taka pokorna, jakaś prośba, takie głębokie zakłopotanie.
— Wiesz, kuzynie, co powinnibyśmy zrobić teraz?.. Przebacz mi. Jest to przysługa, której ci nigdy nie zapomnę. Czuję, że uspokoiłabym się zupełnie, gdybym się zaraz dowiedzieć mogła... Słuchaj! pojedziem natychmiast do tej dziewczyny. O! nie, ja tam nie wejdę! Sam pójdziesz na górę a ja czekać będę na ciebie w powozie, na rogu ulicy... I może przecież dowiesz się czego.
Było to szaleństwem. Zrazu czuł potrzebę wyperswadowania jej tego. Potem, skoro spojrzał na nią, wydała mu się tak nieszczęśliwą, tak nędzną w tem swojem opuszczeniu, tak zbolałą z tej niewyznawanej męczarni, że przystał bez słowa protestu, przyzwalając gestem litościwego współczucia.
I uniósł ich w dal powóz.
Wielki pokój, w którym Noryna i Cecylia zagospodarowały się wspólnie, leżał w Grenelle, przy końcu ulicy de la Fédération, w pobliżu Pól Marsowych. Mieszkały tu od sześciu lat blisko, z początku przeszedłszy przez wiele kłopotów i biedy. Ale dziecko, które zamierzyły wyżywić i ocalić, ocaliło je obie. Uczucie ma-