Strona:PL Zola - Płodność.djvu/603

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w krzyżujących się domysłach. Wszak Regina wie, że rano do południa jest zajęty po za domem, więc mogła była przyjechać i nawet położyć się do łóżka, bez obawy wystraszenia go narazie. Zaniepokojenie w nim wzrastało, lękał się stawiać pytania, nurtowała go obawa czegoś nieznanego, zdawało mu się, że jakaś otchłań się przed nim otwiera. A gdy ujrzał, że Mateusz siada z niemi do powozu, zbladł jeszcze dopytując się:
— I ty z nami jedziesz?.. dlaczego?.. dlaczego?..
— Nie, on z nami nie jedzie — odpowiedziała z pośpiechem baronowa, my go tylko podwieziemy trochę, bo właśnie w tamtych stronach ma interes do załatwienia.
Jednakże chwile upływały, Morange tracił głowę, coraz silniej napastowany niepokojącemi myślami. Powóz toczył się szybko i Serafina była w obawie, że się on spostrzeże, iż jadą nie do jej mieszkania, lecz wręcz w inną stronę miasta. Przymusiła się więc do opowiadania mu o chorobie Reginy, ubolewając, że to biedne dziecko jest dotknięte jakąś dolegliwością, która niezawodnie ją znagli do poddania się chirurgicznej operacyi. Patrzał na nią, słuchał a twarz mu się mieniła wszystkiemi wyrazami bólu. Gdy przejechali i minęli Pola Elizejskie, spostrzegł, że się oddalają od mieszkania baronowej i wybuchnął płaczem, nagle przekonany, że córka jego już