Strona:PL Zola - Płodność.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mateusz, odwróciwszy głowę, ujrzał bladą, drobną dziewczynkę, która pomimo lat osiemnastu wydawała się mieć zaledwie lat piętnaście. Ryże, kędzierzawe włosy miała stargane dokoła mizernej twarzy o zadartym nosie, małych oczach i szerokich ustach. Nędznie ubrana, miała minę wystraszoną i tak zdziwioną tem co się jej wydarzyło, jakby chciała się każdego wypytać, jakim sposobem to się z nią stało?.. Mateusz patrzał na nią z politowaniem, bo po za nią widział tysiące jej podobnych młodych dziewcząt przybywających z prowincyi do Paryża i ulegających temu samemu losowi. Ach, jakże nieskończenie długi poczet stanowią te biedne sługi, zgwałcone, w burżuaznych rodzinach a następnie wypędzone w imię burżuaznej cnoty! Cóż się dalej stanie z tą oto dziewczyniną?.. do jakiej zgodzi się służby, gdy wyjdzie ztąd, wyswobodzona ze swego niespodziewanego macierzyństwa?.. ile razy będzie jeszcze matką w tych samych warunkach?..
— Czy Amy jeszcze jest? — spytała Norina. — Chciałabym się z nią pożegnać.
Wiktorya, zobaczywszy walizkę przy łóżku, powiadomiła o tem Norinę a gdy ta zaznajomiła ją z Mateuszem, jako ze swoim przyjacielem, który jest niezmiernie dyskretny, obie razem zaczęły mu opowiadać o angielce. Prawda, że nic pewnego nie można było o niej wiedzieć, bo mówiła tak niezrozumiałym językiem, że trudno się było domyśleć rzeczywistego sensu a przytem była