Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Był to wynik olbrzymiej powodzi spostrzeżeń, zebranych nie tylko z dziedziny antropologii, lecz i zoologu, pomologii i dziedziny ogrodnictwa. Wnet powstała nowa trudność; teraz bowiem potrzeba było z tych różnorakich objawów, zdobytych przez analizę, wyciągnąć syntezę ogólną, sformułować teoryę, która mogłaby wy jaśnie wszystko.
Od tej chwili doktór czuł, że stąpa po grząskim gruncie hypotez, przekształcanym przez każde świeże odkrycie; choć więc nie mógł się powstrzymać — zwykła potrzeba wnioskowania, którą odczuwa umysł ludzki od wyciągnięcia ostatecznego rozwiązania, doskonale zdawał sobie sprawę z filozoficzną wyrozumiałością, że zagadnienie nie doczekało się jeszcze odpowiedzi stanowczej.
Uwagę jego zwracały kolejno: komórki i pangeneza Darwina, perigeneza Haeckla, a wreszcie teorya odrywania Galtona. Jeszcze później wpadł intuicyjnie na pomysł podobny do następnie ogłoszonej z takim tryumfem teoryi Weismanna; wreszcie zatrzymał się przy teoryi substancyi bardzo delikatnej i złożonej, plazmy zapładniającej, część której w odwodzie zawsze pozostaje w każdej istocie świeżej, aby niezmienioną i nieuszczuploną przechodzić z pokolenia w pokolenie.
Taka teorya pozornie przynajmniej tłomaczyła wszystko; lecz mimo to pozostało jeszcze nieskończenie wiele tajemnic, pozostał cały świat podobieństw, które tryskają z spermatozoidy i jajka, gdzie oko ludzkie stanowczo nic nie rozpozna nawet pod szkłem powiększającem najsilniejszego mikroskopu!