Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszystkich zraziła do siebie, nawet panią Filomenę, tak, że ta odwiedziała ją coraz rzadziej.
Pani Lebleu, pragnąc zabić czas wolny jakiemkolwiek zajęciem, szpiegowała ciągle pannę Guichon i naczelnika stacji, pana Dabadie, nie miała jednak szczęścia, aby ich pochwycić.
Od czasu do czasu słyszała tylko w sieni cichy odgłos pantofli pilśniowych.
Wszystko powoli wracało do spokojności i miesiąc cały upłynął w ciszy wielkiej, ponurej, jaka zwykle następuje po strasznych katastrofach.
U Roubaudów pozostał jednak punkt jeden bolesny, niepokojący, punkt na podłodze w sali jadalnej.
Nie mogli w tą stronę zwrócić spojrzenia bez obawy i trwogi.
Była to tafla dębowa z lewej strony okna, tafla, którą wyjęli a następnie założyli napowrót, ukrywszy pod nią zegarek i dziesięć tysięcy franków, zabranych z ciała Grandmorrina, nie licząc trzechset franków, w złocie schowanych w portmonetce.
Roubaud zabrał z kieszeni zmarłego ten zegarek i pieniądze, lecz nie miał bynajmniej zamiaru przywłaszczenia ich sobie.
Nie był on złodziejem, wołałby umrzeć z głodu, Jak mówił, aniżeli dotknąć choć jednego centima z tej sumy, lub sprzedać zegarek.
Pieniądze starego, który splamił jego żonę, a któremu on wymierzył sprawiedliwość, te pieniądze zwalane błotem i krwią, nie! nie! to nie były pieniądze dosyć czyste, aby ich mógł dotknąć człowiek uczciwy.
I nie myślał wcale o domu w Croix de Maurax, który otrzymał jako podarek; wpomnienie tej ofiary zrabowanej, te pieniądze zabrane w czasie