Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz już zgadnąć się nie sili,
czego chce ten opętaniec?
Wzdycha, nisko głowę chyli
i odmawia swój Różaniec.

Gdy tak klęczy na podłodze,
zadrzemało się niebodze.
............
Wtem do uszu Imć Niedzieli
dobiegł jakiś głos z gościńca;
majster, ile sił w gardzieli,
śpiewa, laską czyniąc młyńca: