Strona:PL Zieliński Kultura moralna starożytnej Grecji.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że też to na karb niebian człowiek wszystko kładzie,
Co dozna złego, chociaż sam swoją głupotą,
Idąc wbrew przeznaczeniu, ugrzęza w to błoto!
Toż i ninie Egistos, w przekór wyrokowi
Czyż nie porwał małżonki Agamemnonowi
I nie przywłaszczył sobie? a wracającego
Męża czyliż nie zabił? Wszakżem go od tego
Długo naprzód hamował, grożąc srogą karą,
Przez czujnego Hermesa, aby żadną miarą
Nie ważył się zabijać, ani brać mu żony,
Gdy przez Oresta Atryd będzie odemszczony,
Gdy ten w lata dojrzeje, zatęskni do swoich.
Tak go przestraszył Hermes, lecz napomnień moich
Nie słuchał twardy Egist; swoje zrobił gwałtem.
Aż dziś za wszystkie grzechy zapłacił ryczałtem.

Przecie śpiewak tego ustępu wyraźnie polemizuje z ową teorją Iljady, według której źródłem grzechu ludzi są bogowie, sam zaś człowiek nie jest panem swych czynów i nie jest za nie odpowiedzialny! Musiała więc zajść pewna zmiana w świadomości moralnej Greków między Iljadą (przypuszczając na chwilę, że przynajmniej ona tworzy jednolitą całość), a Odyseą, i to zmiana nie bylejaka: dotyczy bowiem kwestji o swobodzie woli człowieka. Śpiewak Iljady przez usta swego Agamemnona ją neguje, śpiewak Odysei przez usta samego Zeusa ją uznaje. Używając terminów z czasów Odrodzenia, możemy powiedzieć: lljada, jak wówczas Luter, głosi servum arbitrium, śpiewak Odysei natomiast, walcząc z tym jego poglądem, broni, jak Erazm, liberum arbitrium. Spór Lutra z Erazmem był jednak, jak wiadomo, powtórzeniem dawniejszego o tysiąc zgórą lat sporu między św. Augustynem, a Pelagjuszem, sporu stojącego już prawie na pograniczu między starożytnością,