Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Twardowski.

Najmilsza! zbądź trwogi,
Mały wypadek zdarzony wśród drogi,
Zmusił nas szukać schronienia w tej chacie.
W gęstwinie lasów i w burzliwej nocy
Kiedym w bezdrożach błąkał się po ciemku,
Ujrzałem światło — w nadziei pomocy,
Tu cię omdlałą przyniosłem na ręku.
Niech cię nie razi nędza lichej chaty,
Bo za chwil kilka, staną dzielne konie,
I w tak roskoszne powiozą ustronie,
Gdzie, nad twą głową błyszczące się stropy,
A jak kobierzec rzucony pod stopy,
Znajdziesz jedwabie i kwiaty.

Hanna.

O nie! mój luby! — zaklinam na Boga,
Nie jedźmy dalej...

Twardowski.

O moja droga!
Nie tu — pod strzechą nizkiej lepianki,
W przytułku nędzy, zepsucia, kału,
Obrałem miejsce dla mej kochanki,
Najpiękniejszego w życiu ideału.
Na twe przyjęcie, czeka przybytek,
Przy którym, zamków królewskich zbytek,
Gaśnie, jak drobna gwiazda przed słońcem.