Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Schną serca ludzi — i w stepach schną wody.
Pustynia serca, sroższe ma postępy,
Niż wichrem piasku, rozrzucone kępy.
Miałżem ich smucić?... że ciągle pomory
Niszczą nam stada, zmniejszają obory,
A nad pomory — zawiść wściekła plemion,
Co tylko żywe, przykuwa do strzemion.
Wieczne najazdy... baranty[1] krwią zlane,
Stepy w płomieniach, a szlaki zasłane
Trupy końskiemi; — ćma czarnego ptastwa,
O łup ten walczy, z tysiącem żebractwa.[2]
I miałżem kończąc, smutne me wyznania,
Rzec, duchom ojców: O! dnia zmartwychwstania
Nie oczekujcie!... spiesznie zbierzcie koście,
W głąb’ niedostępnych pustyń je unoście,
Bo złe — jak pożar stepu się rozszerza;
Wszak, brat już brata, poluje jak zwierza,
Matka, za strawę sprzedaje swe dzieci,
I mąż się podli, dla fraszki co świeci. —
A wróg w krąg czyha — jak żelazem ściska,
Wydziera bujne stad naszych pastwiska;
Wkrótce się każe zaprzeć — i nazwiska.

IV.

O! — chciałem z żalu gęśl mą skruszyć w ręku,
By z niéj takiego nie dobywać jęku,
Albo ją w łono zagrzebać kurhanu,
Niechby się z kośćmi praojców złożyła,
W proch z ziemi ztlała, i tam im nuciła,
Surę[3] rozkoszy z księgi Alkoranu. —

  1. Baranta, właściwie mówiąc, jest nie co innego, tylko nocna kradzież koni, nie pojedynczych, ale odrazu całej stadniny. Baranta u Kirgizów nie jest połączona ze wzgardą, którą narody cywilizowane piętnują ludzi oddających się podobnemu rzemiosłu; przeciwnie, u nich jest to pewien rodzaj odznaczenia, z którego się chlubią.
  2. Obraz klęsk, jakie pociągnęły za sobą baranty, mianowicie w początku XIX-go wieku pomiędzy plemionami kirgizkiemi, wzięty jest z rzeczywistości; tysiące rodzin przywiedzionych zostało do żebractwa, tak dalece, że wiele matek dla braku środków wyżywienia, zmuszonych było sprzedać swe dzieci, sąsiadującym narodom.
  3. Alkoran dzieli się na sury, których jest przeszło sto, Sura znaczy toż samo, co rozdział lub księga.