Strona:PL Z obcego Parnasu (antologia).djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ach, kiedyż pocznę swobodny bieg,
Żeglując przestrzeń mórz niezmierzoną?
Bo czas już rzucić ten nudny brzeg,
Gdzie nieprzyjemny klimat mię gnębi,
I śród południa zamieszkać ziem,
W méj afrykańskiéj krainy głębi
Tęsknić za krajem ponurym tym;
Bo tum ja cierpiał, kochał z zapałem,
Tu biedne serce me pogrzebałem


XLV.

Oniegin także miał chęć niemałą
Puścić się ze mną w daleki świat;
Lecz to się wszystko na nic nie zdało,
Los nas rozdzielił na wiele lat.
Eugenia ojciec zmarł właśnie wtedy;
Tłum wierzycieli na niego padł;
Każdy chcąc dostać coś z jego schedy,
Na swoje koło kręcić był rad.
Eugeni będąc procesów wrogiem,
Zadowolony udziałem swym,
Nie widząc straty (prawdą a Bogiem)
Całe dziedzictwo odstąpił im,
Może przeczuciem wiedzion dalekiem,
Że wkrótce stryja przykryją wiekiem.


XLVI.

I w saméj rzeczy raz niespodzianie
Rządca żałosnym listem znać dał,