Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/965

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Z góry byłem pewny — szepnął — adres nie mógł być prawdziwy, alem się chciał przekonać... — Łotr chciał mi się wymknąć tym podstępem... Myli się... Potrafię go odszukać... Dziś wieczorem nie mam co robić... Jarrelonge musiał się dać zwerbować jakiemuś łotrowi, obejdę różne dziury i chyba djabeł mi przeszkodzi, jeżeli go nie znajdę...
Zostawmy zbiega szukającego swego złodzieja, i poprosimy czytelnika, aby się z nami pofatygował do gabinetu sędziego śledczego Villereta, prowadzącego sprawę znaną w sądzie sprawą Terrys.
Śledztwo ciągnęło się powoli, jakeśmy powiedzieli i objaśniliśmy po wódy tej zwłoki.
Naczelnik wydziału śledczego otrzymał polecenie udania się do Troyes i wybadania pani Lhermitte co do charakteru i przyzwyczajeń panny de Terrys, którą przez długi czas liczyła się do grona jej pensyonarek.
Po powrocie, urzędnik ów natychmiast udał się do gabinetu pana Villaret.
Ten po raz dwudziesty może przeglądał papiery i listy znalezione w pałacu Terrys w gabinecie nieboszczyka hrabiego i w pokoju Honoryny.
Nic mu nie dawało żadnego wyjaśnienia.
Nic go nie informowało.
Nic nie oskarżało dziewczęcia.
A jednak była winną!... wątpliwość pod tym względem była niemożebną, gdyż otrucie było niezaprzeczonem, i ponieważ z zeznań służących przeko-