Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzy dwoma delikatnemi łukami jéj brwi, zarysowała się zmarszczka.
Młodzieniec zaniepokoił się tém milczeniem i wyszeptał błagalnym głosem:
— Nic pani nie odpowiadasz?... — Miałażbyś mi odmówić pomocy o którą cię błagam?...
Honoryna podniosła na niego duże wilgotne oczy.
— Jeżeli ociągam się z odpowiedzią, — rzekła... — to dla tego, że odpowiedź moja zmartwi cię głęboko.....
Syn Paskala Lantier zbladł i uczuł ściśnienie serca...
— Zatém odgadłem?... — rzekł, — Renata należy do zbyt bogatéj rodziny, aby mnie wolno było ubiegać się o jéj rękę?...
— Nie wiem czy Renata jest bogatą... — odparła panna de Terrys... — Ona sama tego nie wie, bo nie zna swojéj rodziny!...
— Nie zna swojéj rodziny! — zawołał Paweł czując, że mu nadzieja powraca.
— Dziś odebrałam list od swojéj przyjaciółki Pauliny, jakem to panu mówiła... — ciągnęła Honoryna. W liście tym Paulina wcale nie pisze o Renacie... —
Życie tego dziewczęcia, jest otoczone nie rozjaśnioną tajemnicą.
— E! cóż mnie ta tajemnica obchodzi?.. Jeżeli jéj rodzina; jest biedna i nieznana, to tém lepiéj!...
— Daleki od téj obawy pragnę aby tak było, gdyż przynajmniej z téj strony nie będę się lękał przeszkody...