Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

syna, ubocznych funduszów potrzebować będzie, zabrała bez skrupułu złoto i banknoty, nie zdając z tego rachunku nikomu.
W następnym tygodniu Rozalja z mężem i dwoma chłopiętami, małym swym synkiem i Andrzejem, przybyła do wymienionej wioski, rozlokowawszy się w pięknej nadbrzeżnej chacie.
Nazajutrz po ich odjeździe, i Henryka wyjechała z Paryża, pozostawiwszy Sariolowi trzydzieści tysięcy franków z poleceniem, ażeby jak najczęściej odwiedzał jej syna, i zawiadomił ją natychmiast, gdyby jaki nieprzewidziany nastąpił wypadek.
Świat budził w niej wstręt teraz. Wszystko skończyło się dla niej w tem życiu. Jedna, jedyna tylko miłość macierzyńska jej pozostała, której oddała się całkowicie.
Zamieszkawszy w jednym z klasztorów, w pobliżu Orleanu, a tem samem i w pobliżu wioski, gdzie wzrastać i wychowywać się miał Andrzej, nie czując jednak w sobie powołania do życia religijnego, a może i ze względu na błąd popełniony nie chcąc przywdziać sukni zakonnej, umieściła się tamże, jako pensjonarka świecka.
Biedne, tak doobrowolnie odłączone od ludzi to dziewczę, prowadziło w tem cichem ustroniu życie surowe, opłakując jak zbrodnię popełniony bezwiednie błąd, przyodziana wiecznie żałobą.
Przez lat osiem, trzy razy tylko wydalała się z klasztoru, aby dorywczo ujrzeć i ucałować swego małego synka, który, nie domyślając się w niej matki, dość