Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Reszta owego dnia niedzielnego upłynęła bez żadnych wypadków.
W poniedziałek rano Croix-Dieu otrzymał odpowiedź na list do Oktawiusza.
„Licz na mnie kochany baronie. We wtorek o godzinie jedenastej rano będę u ciebie, z tem większym apetytem, ponieważ jestem bardzo zadowolony. Widzę życie przed sobą usłane różami. Szczegóły ci opowiem“.
— Ha!.. ha!.. ten głupiec widzi przed sobą życie usłane różami, zaśmiał Croix-Dieu po przeczytaniu listu. I wierz tu teraz ludzkim przeczuciom! Wszystko dobrze idzie! Nic w świecie teraz nie zdoła zburzyć mych planów mądrze obmyślanych, doprowadzonych cierpliwie do dojrzałości, wykonanych z wszelką przezornością. Przed upływem dwudziestu czterech godzin moje marzenia urzeczywistnionemi zostaną! Przez lat dwadzieścia walczyłem, pracowałem, postanawiałem. Co znaczy czas upłyniony? Dochodzę do celu olśniony urzeczywistnieniem projektów przewyższających moje nadzieje!
Spojrzał na zegarek.
— Południe!.. dopiero południe! zawołał. Czemuż już nie wieczór? Lecz trzeba ażebym uprzedził pana de Grandlieu o mojej wizycie w taki sposób, ażeby się nie domyślił celu. Chcę aby na mnie oczekiwał. Napisze do niego.
I bezzwłocznie nakreślił co następuje:
„Panie wicehrabio! Nie mając zaszczytu być panu znanym, proszę pomimo to o łaskawe udzielenie mi kilko-minutowego osobistego widzenia. Pragnę powiadomić pana o szczegółach mających dla pana „olbrzy-