Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ponieważ silnych środków do usunięcia tego kamienia użyć będzie trzeba.
Usiadł przy biurku a wziąwszy ćwiartkę zwykłego papieru, nakreślił na niej zmienionym charakterem pisma:
„Proszę mojego starego przyjaciela X. Y. Z. o naznaczenie mi bezzwłocznej schadzki, wybrawszy miejsce i godzinę ku temu, jakie najdogodniejszemi dlań będą. Chodzi tu o grubą sprawę. X. Y. Z. niepotrzebuje obawiać się niczego, a wiele zarobić może.“
Następnie wziął papier ze swemi inicjałami i baronowską koroną i zwykłem swem pismem nakreślił te słowa:
„Kochany hrabio! Przybyłem i potrzebuję widzieć się z tobą. Przyjdź do mnie na śniadanie jutro, to jest w środę o wpół do jedenastej rano i przyprowadź z sobą swego przyjaciela Raula. Twój

Filip. “

Adres na owym liście był następujący: „Panu hrabiemu de Strény na bulwarze Magdaleny.“
Croix-Dieu wyszedł, a wrzuciwszy te oba listy w skrzynkę pocztową, wrócił do siebie i zajął się szczegółami swej toalety. Następnie zjadł śniadanie i kazał zaprządz, a koło jedenastej stanął przed domem, w którym zmieszkiwała wdowa Blanka Gavard.
— Ach! zawołał Dominik, otwierając drzwi przedpokoju. Otóż nareszcie witamy pana barona. Pani była mocno zaniepokojoną. Co rano posyłała mnie do pana barona. Miałem tam pójść właśnie teraz.
— Oszczędziłem ci trudu Dominiku. Cóż tu nowego? Pan Oktawiusz zdrów?