Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stan jej duszy:
— Dla czego milczysz? powiedz mi. Czyż nie masz nic do powiedzenia?
— Nie mieć do powiedzenia nic tobie? powtórzył San-Rémo. Ach! Herminio, Herminio! Nie słyszysz więc w tem milczeniu uderzeń mojego serca? Gdy usta moje milczą nie przemawiaż to serce lepiej nademnie?
Za całą odpowiedź pani de Grandlieu z lekka poruszyła głową, co miało znaczyć
— Aż nadto je słyszę, rozumiem.
— Bo serce me mówi, wiesz już od dawna, ciągnął dalej Andrzej. Czyż nie zdradziłem pomimowolnie owej tajemnicy mojego życia, gdy wiedziona uczuciem miłosierdzia przybyłaś do łoża konającego? Tego to dnia sądząc iż ujrzałem me uwielbiane widmo ukazujące mi się co noc, w przystępie gorączki zawołałem: „Kocham cię Herminio.“
— Ach! milcz przez Boga! milcz, błagam! wyszepnęła pani de Grandlieu.
— Teraz już niepodobna! zawołał żywo młodzieniec i mimo iż mógłbym cię tem obrazić, jak to już uczyniłem, mimo, że masz wszelkie prawo wygnać mnie za to, znienawidzieć, nie mam sił do dalszej walki z miłością jaka mnie rzuca do stóp twoich. Rozkaż mi umrzeć pani, a będę posłusznym! lecz nie nakazuj mi milczenia, bo tego spełnić nie mogę! Kocham cię! kocham całą duszą. Herminio! Bóg stworzył nas dla siebie wzajem, ponieważ gdybyś mnie nie kochała, czyż sądzisz że nie odgadłbym tego? Gdyś mi wczoraj oddała kwiat moją krwią skropiony, a wybrany przez ciebie z pośród