Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cymi moje pieniędze, a dziś miałbym oszczędzać sił i zdrowia w czuwaniu nad moją ukochaną? Nie! nigdy tego nie zrobię! Przyznaj baronie, że to byłoby nikczemnem z mej strony!
Nalegać niepodobna było. Croix-Dieu poddać się musiał.
— Wynajdę inny sposób, pomyślał. Zresztą nie stracę nocy daremnie. Jeżeli sprawdzą się moje przypuszczenia, X. Y. Z. nie trzyma mnie już w swym ręku, ale przeciwnie, ja teraz mam w swojej mocy Sariola.
Z brzaskiem dnia, skutki działania trucizny zwalczone energicznem, trafnem leczeniem, zniknęły zupełnie.
Doktor za przybyciem oświadczył, że nietylko minęło wszelkie niebezpieczeństwo, lecz i na zdrowiu dziewczęcia nie pozostanie śladów z tego ciężkiego cierpienia.
— Pozwólmy, mówił, tej biednej istotce powrócić do sił w spokoju, udzielmy jej kilkogodzinnego spoczynku, poczem będziesz ją mógł odwieść do jej mieszkania.
Croix-Dieu odszedł z doktorem, szepnąwszy w ucho Oktawiuszowi:
— Posłuchaj dobrej mej rady. Usuń stąd Dinę jak najprędzej. Obecność jej tu u ciebie, jest wypadkową, pomimowolną, wiem o tem. Gdyby wszelako twoja matka dowiedziała się, że młode dziewczę spędziło noc w twojem mieszkaniu, i znajduje się tu jeszcze, mocno czułaby się tem urażoną.
— Bądź pan spokojny, odrzekł mniemanemu swemu przyjacielowi przyszły spadkobierca milionów, poprowadzę rzecz tak, ażeby wszystko było dobrze.