Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/533

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oczywistości przygniatającej, czy jeszcze będziesz pan zaprzeczał winy tego człowieka?... Zastanów się pan zanim odpowiesz, bo sprawiedliwość, muszę pana uprzedzić, każe panu zdać sprawę z pańskiego milczenia!...
Były chłopiec okrętowy Strączek spojrzał z kolei na Jakóba Lamberta i na podmajstrzego, twarz jego wyrażała litość i smutek, i wyrzekł cicho:
— Kiedy już pan sam przyszedłeś do tego przekonania moralnego, panie komisarzu, po cóż jeszcze tak bardzo panu idzie o moje zeznanie?...
— Potrzebne jest ono do tego aby moje przekonanie stało się pewnością, i aby sprawiedliwość oświecona przez pana, poszła prędzej za głosem prawdy!... Nie wachaj się pan, panie Maugiron, jest to obowiązek do spełnienia konieczny!... pańskie sumienie nakazuje panu mówić...
— Bóg mi światkiem — rzekł Maugiron — wołałbym milczeć!.. . Przykro mi oddawać w ręce sprawiedliwości nieszęśliwego zbłąkanego przez niewytłomaczoną nienawiść... ale jeśli się sprawiedliwość przez usta pańskie odwołuje do mego sumienia... oprzeć się wezwaniu temu nie mogę... i wreszcie jak pan sam mówisz na co się przydało upierać w obec faktów rzeczywistych!?... Cóż więc robić!... Tak więc jest panie, przyznaję... widziałem twarz człowieka, który mnie chciał zamordować nocy dzisiejszej... i sądzę stanowczo, że człowiekiem tym jest Piotr Landry...
Podmajstrzy padł na kolana: Boże wielki panie — wykrzyknął głosem błagalnym podnosząc do nieba złożono dłonie, zwracając je na-