Strona:PL Wrzesień - Lord Byron.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zgrozą widoku swego zabili się społem;
Nie poznali się z twarzy, lecz głód nad ich czołem,
Wyrył: nieprzyjaciele.

Świat cały był stepem,
Z ludnego i pięknego — milczącym i ślepym,
Bez pór roku, bez roślin, bez ludzi, bez czucia,
Trup, chaos powolnego żywiołów zepsucia.
Stoją gładkie rzek, jezior, oceanu tonie,
I nic się nie poruszy w ich milczącem łonie.
Okręty bez żeglarzów pośród morza tkwiły,
Maszty ich kawałami padały i gniły
I tonęły na wieki w spokojnych wód bryle;
Burze usnęły, fale spoczęły w mogile,
Bo nie było księżyca, coby je podźwignął;
Wicher w stęchłem powietrzu uwiązł i zastygnął,
Znikły chmury — to dawne ciemności narzędzie
Stało się niepotrzebnem: ciemność była wszędzie.




Euthanasia.
(Naśladowanie z Byrona).

Prędzej czy później, gdy mię czas owionie
Snem nieprzespanym, w którym się nic nie śni —
O niepamięci! wtenczas chłodne skronie
Weź pod twą schronę do grobowej cieśni.

Nie proszę ręki druha, ni dziedzica,
Aby łzy otrzeć, lub grabić zostałość,
Lub żeby z włosem popsutym dziewica
Żałować przyszła, lub udawać żałość.