Strona:PL Witkowski Sofoklesa Antygona a Shelleya Rodzina Cencich.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czyż to nie przypomina skarg idącej na śmierć Antygony, które przytoczę w pięknym przekładzie Kazimierza Morawskiego:

Patrzcie, o patrzcie, wy ziemi tej dzieci,
Na mnie kroczącą w smutne śmierci cienie,
Oglądająca ostatnie promienie
Słońca, co nigdy już mi nie zaświeci.
Bo mnie Hadesa dziś ręka śmiertelna
Do Acherontu bladych wiedzie włości,
Ani zaznałam miłości,
Ani mi zabrzmi żadna pieśń weselna;
Ale na zimne Acherontu łoże
Ciało nieszczęsne me złożę.

Bez łez, przyjaciół, weselnego pienia
Kroczę ja biedna ku śmiertelnej toni,
Wnet już nie ujrzę ja słońca promienia,
Nikt łzy nad moją dolą nie uroni.

Grobie, ty mojej łożnico miłości,
Mieszkanie wieczne, ciemnico sklepiona,
Idę do moich, których tylu gości
W pozgonnych domach boska Persefona.
Za wami idę ja, co w życia wiośnie
Zginęłam, prawie nie zaznawszy świata,
.............
Ani zaznawszy słodyczy wesela,
Ni uczuć matki, ni dziatek pieszczoty,
Schodzę ja sama i bez przyjaciela
Nieszczęsna, żywa do grobowej groty.

IV.

Nasuwa się teraz pytanie, czy te podobieństwa z Antygoną są u Shelleya świadome, zamierzone, czy też mamy