Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nodze Narwi. Nagle dwaj z nich, przerywając zabawę, pobiegli pędem do miasta i, wpadłszy do mieszkania urzędnika Grąbczewskiego, zaczęli krzyczeć w niebogłosy:
— Lutek i Władek!... olaboga!... Lutek i Władek!
Nic więcej nie byli w stanie powiedzieć — łamali tylko ręce i zalewali się łzami.
Lutek i Władek byli to synowie Grąbczewskiego — jeden z drugiej klasy, drugi z trzeciej.
Rodzice zrozumieli odrazu, że chłopcom przytrafiło się nieszczęście i pośpieszyli w towarzystwie tamtych na lód. Szczęściem mieszkali prawie nad samą rzeką.
Tu dowiedzieli się okropnej prawdy: synowie ich, jeden po drugim, wpadli do »przerębla« i dostali się pod lód.
Matka chciała się rzucić za dziećmi w przepaść. Ojciec, zrozpaczony, a nie tracący przytomności, myślał o środkach ratunku.
Niestety! Rzeka, jak okiem zasiągnąć, była pokryta jednolitą skorupą lodu, gdzieniegdzie tylko połyskiwały małe, do czerpania wody wyrąbane, przeręble.
Jęknął głucho biedny ojciec, dłońmi ścisnął czoło — zdawało się, że oszaleje...
Nagle wykrzyknął:
— Tam, przy moście, gdzie berlinki!...
I razem z ludźmi, którzy się na miejscu wy-