Przejdź do zawartości

Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Z MATECZKĄ NA MÖRDERBERGU


Opowiadałem już, zdaje się, jakiem dosiadał mego pierwszego aeroplanu, na którym dane mi było pobić pewnego rodzaju rekord w Arozie: spadałem, mianowicie, w ciągu trzech dni kolejno do trzech rozpadlin skalnych. Stało się to, zanim mateczka przyjechała. Od pierwszego spojrzenia zorjentowałem się, że jest zmęczona, wyczerpana, zmordowana, więc też, nie chcąc, ażeby poczęła obnosić swoje troski po hotelu, ani żeby dostała się w samo gniazdo wściekłych plotek, zapakowałem ją i dwa plecaki i powiodłem ją na długą, orzeźwiającą, zupełnie łatwą wycieczkę w kierunku północnym. Dopiero pęcherz na matczynej nodze zmusił nas do wylądowania w „Magenruhe“ — hotel na Scheejochu. Z pęcherzem czy bez pęcherza — mateczka chciała iść dalej (nie zdarzyło mi się spotkać w życiu większego zucha od mojej matki) ale ja powiedziałem:
— Nie. Mamy tutaj turystyczne schronisko i to mi się z gruntu podoba i nietylko z gruntu, ale i z nieba. Będziesz tu mogła siadywać sobie na werandzie z lunętą, a ja powspinam się trochę na szczyty.
— Tylko bez wypadków — odpowiedziała mi na to.