Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MELCHJOR.

Chciałbym wiedzieć po co my żyjemy właściwie na świecie.

MAURYCY.

Wolałbym zostać dorożkarskim koniem. Po co my chodzimy do szkoły. — Chodzimy po to do szkoły, aby nas mogli egzaminować! — a po co nas egzaminują? — Aby nas ścinać. Siedmiu musi nie zdać już choćby dlatego, że w pokoju na górze jest tylko sześćdziesiąt miejsc. — Tak mi jest dziwnie od Bożego Narodzenia... niech djabli wezmą, żeby nie lato, dziś jeszcze spakowałbym węzełek i ruszyłbym do Altony.

MELCHJOR.

Mówmy o czem innem.

(Przechadzają się)
MAURYCY.

Czy widzisz tego czarnego kota z wyprężonym ogonem?

MELCHJOR.

Czy wierzysz w przepowiednie?

MAURYCY.

Nie jestem pewien. — On przyszedł stamtąd. To nic nie znaczy.