Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najważniejszym jednak z jego utworów poetycznych jest poemat sielski Wiesław, w roku 1820, drukowany w Pamiętniku Warszawskim, którego wówczas był współredaktorem.
Brodziński był w całem tego słowa znaczeniu sielankowym pisarzem i rozumiał też doskonale istotne znaczenie sielanki. Widzimy to nietylko w Wiesławie ale i w krytycznych i estetycznych pracach jego, w pochwale Karpińskiego, którą wygłosił na posiedzeniu Przyjaciół nauk d. 30  kwietnia 1827 r. a szczególniej w większej rozprawie o Idylii pod względem moralnym czytanej na posiedzeniu publicznem Uniwersytetu dnia 16 lipca 1823 roku, a którego nie umieszczono w wydaniu poznańskiem dzieł jego ani też w żadnem innem, jakkolwiek rozprawa ta jest streszczeniem, dopełnieniem tego wszystkiego, co autor kiedykolwiek wypowiedział o tym ulubionym sobie rodzaju poezyi.
Powstaje on w niej przeciwko Arkadyom wszelkiego rodzaju przeciw manierze zaludniającej Idyllę ckliwymi pasterzami, pasterkami i obyczajami, które nie mają nic z prawdą wspólnego.
Tymczasem, pisze, celem Idylli jest malować nie półbogów lub też wymarzone istoty, niemające nic wspólnego z ogółem śmiertelników, ale zwyczajnych ludzi i do tego celu dążyć powinna, przedstawiając szczęście w ograniczeniu.
Z tego punktu wychodząc nadaje sielance stokroć szersze znaczenie, twierdząc, iż zadaniem Idylli jest malować nie samych wieśniaków, ale szczęście w ograniczeniu ludzi ukształconych.
A dalej dodaje:
„Z geniuszem malowali już poeci okropności sławy rycerskiej, tworzyli straszliwe lub czarujące kraje wyobraźni, trafni, wystawiali złość, błędy i przerażające walki namiętności... Gdyby chcieli jeszcze ze spokojnym umysłem, spokojne i skromne cnoty malować, ileżby z naszych czasów zaczerpnąć mogli obrazów“.
Tym sposobem trafny umysł jego, krusząc czcze formy, dobadywał się istoty rzeczy. Rozumiał przytem w pewnej mierze potrzeby czasu i na najwyższym szczycie stawiał poezyę odpowiednią tym potrzebom.
Oddaje też sprawiedliwość naszym dawnym sielankarzom, Szymonowiczowi i Zimorowiczowi, którzy nie pasterzy złotego wieku, ale lud nasz malowali, podnosi w tem ich chwałę i oryginalność, chociaż nie zawsze potrafili sami wyzwolić się z pęt rutyny poetycznej i nie raz w usta ludu kładli myśli i wyrażenia zapożyczone od Greków i Rzymian, a dalej zastanawia się nad tem, czem dzisiaj sielanka być powinna i przychodzi do przeko-