W Twe Imię wyniósłbym mój naród
Aż pod niebieskie wrota
I tchnąłbym weń wieczności zaród, 25
Płomień żywota.
Cóż nadto wielkim byłoby mi trudem,
Jaki czyn Odrodzenia?
Wszak piękność Twoja jest tym żywym cudem,
Który sen w istność zmienia. 30
Wielbię Cię, Pani, tą całą wszechmocą,
Do jakiej dusza ma zdolna,
Słyszą to gwiazdy, które hań migocą,
I pustka dookolna.
I czybyś miała zwieńczone swe czoło 35
Pasterską chustą, czy koroną,
Jednako byłabyś, o boska,
W mym sercu uwielbioną.
Wzrok mój podnoszę ku Twym słonkom-oczom,
Modlę się do Twego czoła — 40
Pod ciemną nieba gwiezdnego roztoczą
Nie mam innego Kościoła.
Religią mej duszy się stałaś,
Duszy mej, smutkiem otrutej —
Ponad śpiew serca ku Tobie 45
Nie znam wznioślejszej już nuty.
P. S.
Przebacz, Pani,
Nie karz mię wyniosłą wzgardą,
Która uśmierca.
Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/51
Ta strona została uwierzytelniona.
51