Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dawid spoważniał nagle i rzekł:
— Dosyć tych głupstw, panie komisarzu, mogę wykazać swoje alibi:
— W tym roku siedziałem w więzieniu w Mokotowie to musi być jakieś nieporozumienie, proszę się zwrócić do więzienia mokotowskiego, gdzie przebywałem od tysiącdziewięćsetosiemnastego roku do tysiącdziewięćsetdwudziestego drugiego. Zwolniony zostałem w listopadzie tego roku. Panie komisarzu, ktoś przez zemstę nagadał panu niestworzonych hisroryj.
Komisarz spuścił odrazu z tonu.
— A wiec to takie buty? Sprawdzę, a o ile tak jest rzeczywiście, to pana zwolnię.
— Prosiłbym pana komisarza, o jaknajszybsze sprawdzenie i zwolnienie mnie.
— Dobrze! Zbadam jeszcze raz świadka i jeżeli okaże się, że jest prawdą, coś pan powiedział, będziesz pan jutro wolny.
— Można go zabrać! — zwrócił się do posterunkowego.
Idąc korytarzem do aresztu zauważył ku swemu wielkiemu zdziwieniu elegancką postać „bankierowicza“, tym razem w mundurze podkomisarza policji. Teraz zrozumiał cały podstęp Róży. „Mądra jesteś — myślał — ale nie na głupiego trafiłaś duszko: teraz się porachujemy ze sobą“.
Róża siedziała przygnębiona w mieszkaniu. Z powodu nakazu policyjnego stawienia się na każde wezwanie do urzędu śledczego, nie mogła opuścić Warszawy.