Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spotykał się z nią najczęściej rano, w ogrodzie lub na podwórzu; do jej pokoju nigdy nie zachodził, a ona raz tylko podeszła pod jego drzwi i zapytała się, czy ma kąpać Mitję, czy nie? Teniczka nietylko, że się go nie bała i miała w nim zaufanie, ale nawet czuła się swobodniejszą i mniej krępowaną w jego obecności, niż przy samym Mikołaju Piotrowiczu. Trudno powiedzieć, dlaczego tak było; może dlatego, że bezwiednie dostrzegała w Bazarowie brak wszelkiej szlacheckości, brak wszystkiego tego, co się nazywa dostojną wyniosłością, a co i przynęca i odstrasza. Nie robiąc sobie nic z niego, nosiła się przy nim ze swojem dzieckiem, a nawet jednego razu, kiedy nagle poczuła zawrót i ból głowy, przyjęła z jego ręki łyżkę lekarstwa. W obecności Mikołaja Piotrowicza stroniła poniekąd od Bazarowa, ale nie robiła tego przez podstęp, tylko z pewnego poczucia przyzwoitości. Pawła Piotrowicza obawiała się więcej niż kiedykolwiek; zaczął on od niejakiego czasu śledzić ją i niespodzianie, jak gdyby wyrosły z pod ziemi, tu i ówdzie obok niej się zjawiał.
Podobał się Bazarow Teniczce, ale i ona podobała się jemu. Nawet twarz jego ulegała zmianie, gdy z nią rozmawiał: nabierała wyrazu pogodnego i ładnego prawie, a do zwykłej nonszalancji przyłączała się jeszcze pewna żartobliwie uprzedzająca uprzejmość. Teniczka z każdym dniem wyglądała lepiej. W życiu młodych kobiet nastaje okres, w którym one zaczynają nagle rokwitać i rozwijać się, jak letnie róże; w taki okres wstąpiła Teniczka. Wszystko sprzyjało temu, nawet panujący podówczas skwar lipcowy. Ubrana w lekką, białą suknię, wydawała się sama bielszą i lżejszą; promienie słońca nie szkodziły jej