Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpuszczają bez paszportu, wizowanego przez ambasadora lub przynajmniéj konsula Ciemnostańskiego, rzecze księże.
— Chyba żartujesz mości książę, nie ma granic dla istot skrzydlatych! rzeknę, pewny że książe tylko żartem wspomniał o granicy.
— Nie myl się pan, są w Snogrodzie granice dobrze strzeżone, tak jak i są żydzi, ciągle tylko o kontrabandzie myślący.
— W jaki sposób możnaby otoczyć wyspę całą granicą, nieprzebytą dla ptaka lub dla skrzydlatego człowieka?
— Na sześćset kroków od ziemi dosięgnie dobra strzelba i zabija, a wyżéj są na kilku wysokościach w atmosferze, nie zbyt wysokiéj księżyca, porozciągane druty elektryczne, zabijające iskrami na kilkaset kroków od siebie wszelkie żyjące stworzenie. Przytém skrzydlate patrole czuwają wszędzie, a nocną porą świecą owe druty jak zorza północna, i światłem otaczają całą wyspę, tak, że żadna istota nie przejdzie pod niemi, nie będąc dostrzeżoną.
— A w Jasnogrodzie są także granice?
— Są, ale tylko ziemskie dla bydła, które z tamtąd często przychodzi z zarazą, i dla ludzi nieskrzydlatych, pozbawionych u nas praw obywatelskich za wykroczenia, a w tamtych krajach po-