Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

somnopatycznego, przed którego drzwiami stała w pogotowiu ryba pocztowa.
— Jadę z wami moje dzieci, rzecze sędzia Drzejna, chcę być świadkiem twojego ślubu kochany Nafirze, a przedewszystkiém muszę cię przeprowadzić przez granicę.
Jesteśmy w drodze i właśnie świtać zaczęło, gdyśmy stanęli na granicy Snogrodu nie bez obawy, żeby nas tu nie zatrzymano.
Nie! nie telegrafowano jeszcze. Wielki sędzia ułatwił wszystkie trudności, przepuszczają nas, bujamy już nad morzem Spiącém, lecz zarazem spostrzegamy, że za nami pędzi straż graniczna na skrzydłach i rybach śrubowych. Wzywają nas do zatrzymania się, strzelają do nas, ale kule nie donoszą.
Uciekamy, i w kilka godzin stajemy nad gruntem Jasnogrodzkim.
Wieje wiatr przeciwny bardzo mocny i utrudnia podróż naszą. Dopiéro we dwie godziny po zachodzie słońca stajemy nad stolicą Jasnogrodu.
Stary Gerwid jeszcze czuwa i wyziera ze szczytu swéj wieży. Jesteśmy w jego objęciach. Jakaż szczera radość błyszczy w jego oczach; nigdy mi się nie wydawał tak szczęśliwym i pięknym.
— A Lawinia? spytałem.
— Lawinia słaba: cały dzień przepędziła w łó-