Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 2.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
44 FANTASTYCY. — PRÓŻNIACY.

Jeden z bardzo zdolnych muzyków chorował na robaka, który mu w uchu śpiewał i pokoju nie dał. Żadnym sposobem nie można go było przekonać, że jego ucho nie jest mieszkaniem żadnego robaka, tylko jego głowa siedliskiem chorobliwéj wyobraźni, muzyk opuścił bardzo wygodne położenie w Warszawie, i poszedł się radzić lekarzy wiedeńskich i paryzkich.
A ileż to pomiędzy najzdrowszemi ale niczém niezatrudnionemi ludźmi fantastyków żalących się bezprzestannie na cierpienia, których tylko w wyobraźni doświadczają. W téj chwili léczę jednego próżniackiego do jedenastéj godziny śpiącego magnata, który od pięciu lat choruje na urojoną chorobę serca, i dręczy swą rodzinę nielitościwie objawami nieistniejących bólów, ciągłemi trwogami, bojaźnią śmierci, którą mniema widzieć tuż blisko, nareszcie spisywaniem testamentu, obstalowaniem trumny, i tym podobnemi oznakami boleści i rozpaczy. A ręczę że wszystkich pozanudza około siebie nim sam umrze, bo apetyt ma najzdrowszy, może jeść parę objadów na dzień, przytém konno jeździć parę godzin dziennie, lubi się umizgać do téj lub owéj, i wcale dobrze wygląda. Ale śpi do południa, niczém się nie zatrudnia i książek nie czyta, bo już kiedyś na Uniwersytecie wszystkie mądre książki przeczytał; więc tak niezatrudniona, silnym rozumem nie powściągana wyobraźnia, musi koniecznie wpaść na bezdroża i błąkać się po nich.