Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nię innych. Czego ja mam o nią dbać? Co mnie inni obchodzą? Ja ich nie obchodzę, dlaczego oni mają mnie obchodzić?
— Ale kiedy ty ich obchodzisz — perswadował Tężel.
— Ciekawym czemu?
— Bo masz talent.
— A tak, to znaczy: chcemy mieć lalkę do zabawy. Pfui Teufel! Zresztą, daj mi pokój! Mnie i tak prędko dyabli wezmą.
— Sam tego chcesz.
— Przecież tak długo żyć nie można...
— Widzisz...
— Nic nie widzę. Cośbym tylko chciał przedtem zrobić...
— Ale cobyś ty mógł był już do tego czasu zrobić, gdybyś był chciał!
— No to nie zrobiłem... i cóż?
— Nie żal ci? Przecie się marnujesz... Czembyś ty już mógł być!
— Nie bój się, jeszcze będę. Nie bój się, ja to wiem, że będę wielkim rzeźbiarzem...
— Jak tak mówisz...
— Zresztą mogę niczem nie być i niech to wszystko piorun trzaśnie!
Tężel był w rozpaczy. Rok za rokiem płynął, a Rdzawicz, uganiając się za kobietami, nie pracował prawie wcale i istniał jeszcze jako rzeźbiarz, tylko dzięki swemu nadzwyczajnemu talentowi. Anioł życia i wszystkie inne projektowane niegdyś kompozycye poszły w kąt,