Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cych momentów młodego piśmiennictwa!... moment gdy nasza literatura odważyła się odetchnąć pełniejszą piersią, znaleźć, mimo niewoli, akcenty pełnego człowieczeństwa!
A jeżeli weźmiemy wpływy obce, któż to są u p. Kucharskiego owi „trubadurowie na bankierskim żołdzie”, piszący dla warstwy, która wyzbyła się moralności przy robieniu majątku?... To nie kto inny (pamiętam ową epokę u nas i znam na palcach ówczesne jej bóstwa) tylko zwłaszcza Baudelaire, Verlaine i Artur Rimbaud, nędzarze i cyganie przymierający głodem, nieznani za życia nikomu prawie prócz garści entuzjastów, i którzy w nędznych warunkach życiowych tworzyli heroicznie nową, dziś tryumfującą poezję francuską! Te „nowe dreszcze”, tak wstrętne prof. Kucharskiemu, któremiśmy się karmili, to byli Nietsche, Dostojewski, Maeterlinck, Ibsen, Strindberg... Nieporozumienie Asnyka z młodą literaturą ówczesną były dość naturalne i zwykłe i bardzo zresztą szczęśliwe, skoro dał im wyraz w doskonale napisanym wierszu, ale kiedy dziś, po ćwierć wieku, p. Kucharski utrwala i sankcjonuje te nieporozumienia profesorską prozą, niepodobna nie opatrzyć jego komentarza potrójnym wykrzyknikiem zdumienia!!! I bierze ochota powiedzieć młodzieży: Nie słuchajcie, dzieci, takich nauk!
Bieda jest, że historję naszej literatury uprawiają przeważnie ludzie, którzy nie znają literatów, nie lubią literatów, nie gadają z nimi, nie żyli nigdy ich życiem, nie bywali w ich knajpach, ani w pracowni,