Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zolne i wielce naukowe odkopywanie realjów Wesela na podstawie śliskich hipotez i domysłów. To, co dziś jest profanacją, będzie aktem pietyzmu; to, co dziś jest plotką, będzie „dokumentem”...
Widocznie egzegeza literacka jest poprostu grą towarzyską, w rodzaju „zgadnij zgadula”, gdzie wolno mówić o tem co się wie z domysłu, a nie wolno o tem co się widziało, bo to jest przeciw regułom gry i psuje zabawę innym? Tylko jak ta wiedza będzie wyglądała!
Niedawno był tego przykład. W jednem z codziennych pism pojawił się fachowy artykuł z powodu 25-letniego jubileuszu Sztuki. Epokę tę pamiętam bardzo dobrze i pamięta ją wielu moich niestarych rówieśników, ale już dla młodszych o kilka lat historjografów jest ona w istocie „historją”. Jakoż jeden z literatów pamiętających tę epokę z osobistych stosunków musiał na łamach owego pisma prostować zasadnicze omyłki fachowca. Tak szybko zacierają się w pamięci fakty.
Świeżo miałem w ręku książeczkę U kolebki modernizmu, poświęconą właśnie dobie literackiej Przybyszewskiego i Życia. Młody autor omawia ją tak, jakby to była jakaś zamierzchła epoka znana nam jedynie z odkopanych palimpsestów; nie czyni najmniejszej próby, aby ją ująć na tle życiowem, mimo iż dziś jest ono jeszcze dostępne. A wszak p. Ludwik Szczepański, założyciel Życia, mógł był z łatwością udzielić wszelkich objaśnień; ale snać „reguły gry” nie pozwalają ich szukać, tak jak nie wolno przy